Strona główna

numer 2         22 maja 2005 r.

kontakt: pobudka[at]zhr.pl 

 

 

Trochę o polityce, więcej o patologiach gospodarczych, a najwięcej rozważań o tym, czym jest uczciwość w codziennych realiach harcerskiego życia. Lektura polecana każdemu harcerzowi (i nie tylko), ale może w szczególności „wychowującym przez osobisty przykład”, czyli instruktorom liniowym. Choć zamieszczamy ją na stronie zielonej, zachęcamy do przeczytania także miłośników „kręgu czerwonego”, czasem bujających w obłokach.

Redakcja

Wincenty GULEWICZ „Zulus”

Nie kradnij, czyli niepotrzebne szukanie dziury w całym.

„Nie będziesz kradł” Wj 20,15

Pewnie powiecie, że roztrząsam problemy, które tak naprawdę nie istnieją w harcerstwie, które można uznać za epizodyczne. Robię z igły widły. Długo się zresztą zastanawiałem, czy warto o tym napisać. Nie mam zamiaru zmuszać do bicia się w piersi, ani do biczowania. Chodzi mi o zauważenie pewnych rzeczy, które intuicyjnie się pomija. Jako, że „tak mam”, że się dużo zastanawiam (według większości osób, z którymi przebywam – za dużo), takowoż miewam również wyrzuty sumienia.

Nie będę tu mówił o pirackim oprogramowaniu i mp3-kach posiadanych pewnie przez większość harcerzy (z tym to i różnie niestety bywało i bywa u mnie). Można w sumie się bronić w tych sprawach mówiąc, że Microsoft o tym wie, że rząd „to”, że ZAiKS „tamto” – że to oni sprawiają, że wszystko jest drogie i nas nie stać, że to oni okradają nas i twórców również etc. – jest w tym może i pewna racja i może nawet źródło choroby społeczeństwa, o której mówię. Ja nie twierdzę, że, pomimo starań z mojej strony, sam nie jestem na tę chorobę chory (możnaby zrobić anonimową ankietę na stronie tego zacnego harcerskiego pisma z pytaniem „Jakiego systemu operacyjnego używasz, czytając ten artykuł? Czy nabyłeś go legalnie?” – ciekaw jestem wyników). Drobne oszustwa i duże „przekręty” są niestety na porządku dziennym, nierzadko zresztą tolerowane (a nawet popierane i wymuszane) przez władze w kraju. Radykalną postać przybiera kradzież w formie rozboju u tak zwanych „dresiarzy” (przeważnie rozboje są niekarane ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu; jeśli doszło do pobicia, przydziela się czasem kuratora) i większość licealistów płci męskiej, mieszkających w miastach, jej pewnie doświadczyła osobiście. Nie piszę tego wszystkiego po to, żeby stwierdzić „Wszyscy kradną i już tak jest i będzie”. Jakbym tak myślał, nie pisałbym tego artykułu, tylko siedział cicho, z gębą na kłódkę, bo kradzież to żaden powód do chluby. Z drugiej strony, nie chcę wyjść na świętego, bo nim nie jestem. Chcę zmusić tylko do pewnej refleksji i może dzięki niej, drogi czytelnik sam pewne rzeczy u siebie zauważy i będzie się starał z nimi walczyć, czy powoli choćby się ich wyzbywać. Może nie powinienem tego roztrząsać w Internecie, bo psuję wizerunek ZHR, ale bardzo nie lubię fałszu i propagandy, dlatego postanowiłem napisać o tym, „jak jest”. Czasami trzeba przyznać się do winy.

„Ale jakiej winy? Czy to moja wina, że polityka w kraju jest taka, że nie stać mnie na legalnego <<Łindołsa>>? A czemu płyty są takie drogie? Jakby były tanie to bym nie ściągał mp3... Głupi ZAiKS! A gdyby nie VAT, to bym nie kserował książek. A w ogóle, co to ma do harcerstwa?...”

Nie będę mówił o oprogramowaniu, książkach i nagraniach, nie będę wypominał kto wybiera władze tworzące system podatkowy w kraju, nie będę debatował o półmilionowej armii urzędników, ani pytał Cię drogi czytelniku, na kogo ostatnio głosowałeś. Nie będę poruszał kwestii politycznych... ale... może drogi czytelniku wytłumaczysz mi, co oznacza sformułowanie „wykraść proporzec”, albo słowo „okup”? Widzę uśmiech na twojej twarzy. Te wyrażenia wrosły w tradycję harcerską obok słów „zastęp”, „drużyna” „proporzec”, „rogatywka”, „SAN-EPID”, „ognisko”. Załóżmy, że ktoś, kto nigdy nie słyszał o harcerstwie, ani skautingu, jest świadkiem rozmowy między dwoma młodymi chłopcami z dwóch drużyn. Rozmowa wygląda tak:

- Ty, Donica, macie nam dać okup, inaczej zapomnijcie o nim!

- Nie moja wina, że Karaluch zaspał na warcie.

- Trzeba było razem z nim! Do jutra wiadro jagód i pięć czekolad, inaczej go nigdy nie zobaczycie!

Nawet znajomość gry „Capture the flag” nie wyjaśni fenomenu okupu. „Co oni tu terrorystów szkolą, czy powstańców?” To drugie jest bardziej trafne, choć należałoby wytłumaczyć, że podchody to tylko gra. No tak, ale każda gra, ma w teorii pewien cel i wychowuje. Można by powiedzieć, że jeżeli nocne podchody są umówione między drużynami, to wszystko jest w porządku. Okup jest dodatkowym elementem mobilizującym. Nocne podchody mają przede wszystkim uczyć czujności (Czuwaj!) i odpowiedzialności z jednej strony oraz zręczności z drugiej. Są też być może pozostałością po silnie paramilitarnym charakterze polskiego skautingu i harcerstwa, związanym z historią Polski. Zastanówmy się, czy w dzisiejszych czasach bardziej nie utrwalają cwaniactwa. Wiem – już się ze mnie śmiejecie – przesadzam. Same w sobie podchody – OK. Dobra, ale pozostaje ten „okup” – co, jak ktoś nie zapłaci okupu? ...albo co, jeśli ktoś zażąda dwustu czekolad i czterdziestu dwóch tortów? – Zdarzają się takie sytuacje – a co sobie myślą wtedy mali harcerze? Ale załóżmy, że ustalimy, jaki powinien być okup – załóżmy, że ustalimy, że jego wysokość nie może przekroczyć wiadra jagód i pięciu podwieczorków – ok. Dlaczego nie  kupionych pięć czekolad? – a dlaczego nie pieniądze? Pieniądze to przesada? A jakaż różnica między pieniędzmi, a czekoladą kupioną za pieniądze? ...i dygresja ...mam pytanie. Czy pozwoliłbyś drogi czytelniku stać na warcie swojemu harcerzowi, zamiast jego kolegi – załóżmy za paczkę chipsów? Czemu nie?! Co za głupie pytanie?! Ja też w ogóle się nad tym nie zastanawiałem – nie miałem nic przeciwko, dopóki nie dowiedziałem się o tym, że jeden z moich ludzi (byłem wtedy przybocznym) bardzo nie lubił warty nocnej – tak jej nie lubił, że zaoferował drugiemu dwadzieścia złotych, za wyręczenie go w pełnieniu tej honorowej funkcji. Mój przyjaciel, ówczesny drużynowy, anulował transakcję post factum (choć obie strony były ponoć zadowolone), pogroził „ciężarem” i kazał oddać pieniądze... Później się zastanawialiśmy „po ile teraz chodzą nocne”. Tak... chłopcy... Zastanawiam się gdzie jest granica: paczka chipsów tak – dwie dychy nie. A dziesięć paczek chipsów za 2 zł. Wariat ze mnie? Być może. Szukam źródeł i objawów pewnej choroby – ale może podchody, to rzeczywiście przesada z mojej strony. Można się umówić co do podchodów, okupu, i przecież nikt z młodych harcerzy nie zostanie terrorystą, a okup jest wyłącznie symboliczny! Bzdury plotę! A podejście do pieniędzy to się z domu wynosi. No dobra, może się czepiam, ale skoro już zacząłem, to będę dalej.

Ostatnio na radzie, dowiedziałem się o działalności sekcji kolejowej hufca. Działalność owa polega na „zabezpieczaniu” materiałów i sprzętu ze zlikwidowanej fabryki w Ursusie, w celu złożenia własnych pojazdów szynowych. „Zabezpieczanie”, to wywożenie, czego się da. Wszystko na szczęście odbywa się za zgodą firmy złomiarskiej, która ponoć oficjalnie i legalnie przejęła likwidowany zakład. Nie ma więc mowy o żadnej kradzieży. Tak to w piwnicach harcerzy z sekcji hufca znajdzie się niedługo pewnie pół Ursusa (ciekawe czy to księgują J ) – w każdym razie słowo „zabezpieczać” mi się bardzo spodobało i zacznę je stosować obok innych wyrażeń ze słowniczka harcerskiego. Na moim pierwszym obozie poznałem słowa „zaiwanić” i „podharcerzyć”. Mieliśmy wtedy mało sprzętu i często było słychać : „Kto mi podharcerzył toporek?”, albo „Kto mi zaiwanił piłę?”. Tak to harcerze, zastępy i drużyny „pożyczają” od siebie sprzęt na obozie. Oczywiście wytłumaczeniem jest : „Nie używałeś, więc pożyczyłem”, „Myślałem, że to nasza”, „Nie dbacie o swój sprzęt i rzucacie w krzaki, to teraz jest mój”. Poza obozem jest lepiej, bo raczej pożycza się namioty i materace, zapytawszy wcześniej o zgodę (ze względu na potrzebę otworzenia magazynu), ale z oddawaniem też różnie bywa. W natłoku papierkowej roboty i spraw do załatwienia, drużynowy nie zawsze ma czas na takie bzdury, jak oddanie namiotu, czy głupiego materaca, a harcerze – jak to harcerze, czasem coś zgubią, czasem zepsują, a czasem wysadzą w powietrze. Częstymi związanymi ze sobą etapowo zjawiskami są :

  • konfuzja - „mieszanie się”  sprzętu różnych środowisk, do którego dochodzi podczas transportu i pośpiesznej likwidacji obozów, bałaganu depionierkowego

  • zasiedzenie – nabywanie sprzętu innego środowiska poprzez długoletnie przetrzymywanie w magazynie

  • analiza – rozkład i zużywanie się sprzętu poprzez przetrzymywanie w niewłaściwych warunkach i złe użytkowanie.

Przeważnie sprzęt jest znaczony, więc wchodząc do magazynu drużyn i szczepów, można by wydedukować, z kim w ciągu dziesięciu ostatnich lat były na obozie (tzw. sprzęt zdobyczny). Są drużynowi i szczepowi, którzy się tym nie przejmują, a są tacy, co bardzo dbają o sprzęt. Najgorzej, jeśli ci drudzy pożyczą tym pierwszym (zwłaszcza coś nowego), a później domagają się zwrotu. Wtedy zapomina się o czwartym punkcie Prawa i toczy się bój na śmierć i życie (najlepiej z użyciem jakichś „zabezpieczonych” toporków). Nagle powstają wielkie kłótnie i rozróby. Nagle mamy siebie dość i nie ma mowy o braterstwie. Może się czepiam, ale czy to wszystko nie przez brak szacunku do cudzej własności, który siedzi gdzieś głęboko zakorzeniony w naszej mentalności i który jeszcze niedawno podsycany przez władzę ludową, dzisiaj co jakiś czas daje o sobie znać w takich drobnych sprawach? Tak naprawdę, do tego, żeby postawić tą tezę, brakuje mi punktu odniesienia, bo może to nie tyle domena polskości, ile skautingu. Nie wiem jak na przykład skauci amerykańscy obchodzą się ze swoim sprzętem i czy wykradają sobie proporce i biorą za nie gigantyczne okupy – a jeżeli biorą, to czy w jagodach, czy w puszkach Coca-Coli, czy w dolarach?

Wincenty A.J. Gulewicz OMC HO ZULUS

249 Warszawska Drużyna Harcerzy "GROTA" im. Mariusza Zaruskiego
Warszawski Hufiec Harcerzy Centrum im. Obrońców Kresów Wschodnich

 

 

 


 

 

 

 

Zespół Redakcyjny:

hm. Paweł Wieczorek - redaktor naczelny, hm. Marek Gajdziński, hm. Krzysztof Stanowski, hm Tomasz Maracewicz, hm. Jarosław Błoniarz, phm. Artur Mamys - redaktor techniczny.

kontakt: pobudka [at] zhr.pl